Influencer marketing - od czego zacząć?

Jednym z moich ulubionych cytatów z literatury bardzo współczesnej jest tekst, który Silny, bohater Wojny Polsko-Ruskiej, wystosował podczas potyczki do swojego rywala - Lewego. Brzmi on tak: albo się zna hasło, albo się nie zna hasła, a jak się nie zna hasła, to się nie zaczyna. Uwielbiam bon moty, które wślizgują się do osobistego idiolektu i swobodnie parafrazowane zgrabnie opisują sytuację. Jeśli więc miałabym komuś odpowiedzieć na pytanie, czy warto współpracować z influencerami, powiedziałabym, że jak najbardziej warto, ale lepiej, by znał hasło, bo jeśli go nie zna, niech nie zaczyna.

Tak zabawnie się składa, że znam zagadnienie z obu stron: social media managera, reprezentującego interesy klienta, który pragnie wypromować produkt bądź usługę z pomocą osób oferujących moc swych zasięgów w social-mediach i odpowiedni target odbiorców, ale także influencera, który miewa propozycje współpracy. Niezłe combo, nie?

Zacznę od tej pierwszej roli, czyli osoby reprezentującej interes danej marki. Czy warto wchodzić w relację z influencerem? Zdecydowanie warto! Jednak zanim się to zrobi należy poznać hasło. Czyli: zastanowić się kto jest naszym targetem, jaka jest jego specyfika (wiek, płeć, prawdopodobne wykształcenie, zainteresowania, styl życia i tak dalej), a zatem do kogo powinniśmy kierować nasz komunikat, by został on właściwie zakodowany i w efekcie przyniósł pożądany efekt (ergo: należy odpowiedzieć sobie na pytanie, czy obserwatorzy influencera to nasi potencjalni klienci).

Kiedy mniej znaczy więcej?

Popularnym błędem, jaki można popełnić wchodząc we współprace influencerskie, jest również zachłyśnięcie się liczbą followersów bez przeanalizowania liczby komentarzy pod poszczególnymi fotografiami, a także ich jakości. Zła wiadomość jest taka, iż praktyka kupowania followersów jest wciąż popularna, dobra natomiast, że taki proceder niezmiernie łatwo zdemaskować. Nie jest rzeczą prawidłową, że u osoby z wojskiem kilkudziesięciu tysięcy followersów pod zdjęciami widzimy tylko kilka komentarzy i to zdawkowe: cool!, czad!, mega! (zwykle pozostawiane przez boty). Jeśli zależy nam na efektach działań warto i należy prześledzić galerię postów osoby, z którą planujemy współpracę.

To takie podstawowe punkty.

Z czym do influencera?

A teraz przejdę płynnie do roli osoby oferującej swoje zasięgi i uwagę moich followersów, by zaprezentować dany produkt/usługę. Tu również warto znać hasło, a jak się go nie zna, lepiej nie zaczynać. Hasło jest właściwie jedno: szanujmy naszego influencera. Jego czas, jego budowaną latami społeczność, jego świat pomalowany na żółto i na niebiesko (albo różowo – w moim przypadku). Nie oferujmy mu przesłania mało atrakcyjnej paczki, oczekując w zamian postu (z oznaczeniem) z recenzją produktu, wspartego stories. Takie działanie może nie tylko spotkać się z dezaprobatą influencera, ale co najważniejsze zaszkodzić wizerunkowi naszej marki!

Oczywiście zdaję sobie sprawę, że nie każdego stać na płatne współprace (albo „porządny” barter, zgodny z konwencją danego profilu), ale idąc tym tropem: nie każdego stać na billboard w eksponowanej części miasta i nie każdego stać na spot w telewizji w tak zwanym prime-time. Dlatego jeśli już, przedsiębiorco, zabierasz się za to, poznaj hasło. Bez hasła nie zaczynaj.

Influencer marketing dla KiK! Zobacz!

Ewa